Podziel się wrażeniami!
NEX-6L – pierwsze subiektywne wrażenia
Z niecierpliwością zerwałem banderolę i otworzyłem pudełko (byłem zbyt niecierpliwy, by pomyśleć o nagraniu filmiku z otwierania). W środku – jest – wymarzony (z pewnych, nie do końca uświadomionych sobie względów bardziej, niż NEX-7) NEX-6. Do tego obiektyw 16-50/3,5-5,6 OSS. W porównaniu z poprzednim „kitowym" obiektywem, to rzeczywiście miniaturka: niewiele grubszy od „naleśnika" 16/2,8, czarny :smileyhappy:, no i zakres ogniskowych – dobrze, że od 16mm :smileyplus:. Power-zoom... hmm, o tym później, najpierw włączam aparat i... akumulator świeci na czerwono – brak energii – więc z powrotem do pudełka, po ładowarkę... i tu zonk – nie ma ładowarki! Ale zanim pobiegłem z reklamacją, pooglądałem załączone kabelki, potem gniazda w aparacie, dla pewności zajrzałem do instrukcji obsługi (polecam tę lekturę każdemu – nawet doświadczonym użytkownikom!) i już wiedziałem: ktoś postanowił zaoszczędzić – nie ma mowy o wyjściu na zdjęcia i równoczesnym ładowaniu zapasowego akumulatora (chyba, że kupimy ładowarkę – oddzielnie). Tak, akumulator ładujemy w aparacie – plusem jest to, że tym samym kabelkiem naładujemy też smartfona z androidem :smileyplus:
Po naładowaniu akumulatora (to typowy dla NEX-ów NP-FW50), czyli następnego dnia, rozpoczęła się zabawa w poznawanie nowej „zabawki".
Zdejmując dekielek z obiektywu, pierwszą myślą było „tylko nie zgubić, bo skąd potem wziąć zatyczkę o średnicy 40,5mm?" :smileyalert:.
Po obejrzeniu korpusu aparatu, stwierdziłem, że projektanci wykonali kawał solidnej roboty: wygodny uchwyt, sporo (jak na NEX-a) przycisków, zewnętrzne kółko nastaw(nareszcie!) i pod nim miła niespodzianka – dodatkowe pokrętło :smileylove:. Wizjer (z uwagi na okulary, które muszę zakładać by obejrzeć szczegóły na wyświetlaczu, był on jedną z najważniejszych rzeczy, które chciałem mieć w NEX) w lewym, górnym narożniku, i uważam, że to dobre miejsce: dla prawoocznych, nos nie rozpłaszcza się na wyświetlaczu, a dla lewoocznych, jest wystarczająco dużo miejsca by się zmieścił i nie przeszkadzał w operowaniu przyciskami. Gumowa nakładka zwiększa komfort użytkowania, niestety – bardzo łatwo ją zgubić - co i mnie się już przytrafiło... :smileycry:. Oczywiście jest korekcja dioptrii, którą sobie od razu poprawnie ustawiłem i od tej chwili mogłem zapomnieć o okularach: podgląd zdjęć mam w wizjerze, ustawienia też, więc wyświetlacz może pracować głównie w trybie funkcyjnym.
MENU
Nadal jest tylko 6 pozycji, przy czym jedna jest nowa: Aplikacja. Niestety dotyczy funkcjonalności oficjalnie w naszym kraju niedostępnej...
Ale :smileyplus: można użyć aparatu jako punktu dostępowego i zgrać wykonane zdjęcia na smartfona, a stamtąd już dowolnie – np. na fejsa lub do galerii forumowej.
Pozostałe pozycje menu są nieco zmodyfikowane (pewne funkcje się zmieniły) w stosunku do posiadanego uprzednio NEX-5N. Największe zastrzeżenia mam do pozycji Ustawienia przewinięcie wszystkich ustawień wewnątrz jest, no... uciążliwe. Przydałoby się kilka podmenu - dobrze by było, gdyby w kolejnym upgrade wprowadzono taką zmianę :smileyangel:. Ale jest jak jest i trzeba się przyzwyczaić.
PRZYCISKI
Trzeba przyznać, że jest ich naprawdę sporo:
Z przodu (pod palcem wskazującym):
- spust migawki z wyłącznikiem
- Fn – bardzo wygodny przycisk: normalnie mamy do dyspozycji 6 programowalnych parametrów, a po przestawieniu Disp na menu funkcyjne, mamy dostęp do niemal wszystkiego (w sumie 16 pozycji, których nie trzeba już szukać w menu głównym) – tzw. Quick-navi :smileyplus:
Z tyłu od lewej):
- pokrętło korekcji dioptrycznej wizjera
- otwieranie lampy błyskowej
- podgląd zdjęć
- AEL (programowalny) :smileyplus:
- nagrywanie filmów (przycisk umieszczony w samym narożniku :smileyplus: – w zasadzie nie da się go przypadkowo nacisnąć, poza tym można go wyłączyć – ale obsłużenie go bez odrywania oka od wizjera jest dość trudne)
Poniżej:
- menu
- pokrętło-krzyżak czterofunkcyjny z przyciskiem środkowym
- programowalny przycisk opcji :smileyplus:.
Jak widać przycisków jest sporo, choć nie przytłaczają mnogością, i dzięki możliwości programowania niektórych z nich uzyskujemy całkiem sprawne narzędzie do fotografowania, które każdy może przystosować do swoich potrzeb.
Oczywiście należy pamiętać, że to jednak nie jest profesjonalna lustrzanka, a korpus malutki, więc uważam iż osiągnięty kompromis jest co najmniej zadowalający.
Na górze, po prawej stronie znajdziemy ponadto kółko nastaw, zawierające PASM, panoramę (już bez 3D), SCN i dwa programy automatyczne: zielony „i", oraz złoty „i+". Te dwa ostatnie mogą zapewnić udane zdjęcia zarówno „niedzielnym pstrykaczom", jak i zaawansowanym użytkownikom... w chwilach zaawansowanego lenistwa
Pod kółkiem nastaw znajdziemy pokrętło sterujące przysłoną w trybach A i M, oraz czasem migawki w trybie S (również dziwacznie oznaczonym jako Tv) – wówczas pokrętło-krzyżak steruje migawką – oraz, w trybie P służy do zmiany parametrów par czas/przysłona.
EKRAN I WIZJER
Odchylanie ekranu jest rozwiązane lepiej niż w NEX5 – nie trzeba „skubać" go z góry, tylko pociągnąć za dolną krawędź. Szkoda, że nie odchyla się, jak w A77, ale i tak jest OK. Drobny problem miałem jedynie z niskim statywem i mocno zadartym do góry obiektywem – musiałem kucnąć, żeby coś widzieć.
Wizjer taki sam, jak w A77, czyli znakomity :smileyplus:.
BAJERY I FICZERY
Efekty wizualne, znany z poprzednich modeli. Znany z F3 bajer „automatyczne kadrowanie portretu", który mimo krytykanctwa, nie jest tylko bajerem. I domowym pstrykaczom może naprawdę pomóc w prawidłowym kadrowaniu :smileyplus:. Choć oczywiście zdarza się, że kadr jest... dziwny, jednak dzięki temu, że oryginalny, pełny kadr, też jest zachowany, możemy w postprocesie wykadrować wg własnego uznania.
Lampa błyskowa (wreszcie wbudowana, nie doczepiana) słabiutka – taka „kompaktowa" – LP=6, jednak dzięki temu, że użyteczne ISO jest dość wysokie, przydaje się, tym bardziej, że można ją odchylić do góry, i w niskich pomieszczeniach (np. mieszkanie) odbić błysk od sufitu :smileyplus:.
OBIEKTYW
Power zoom - no, to jest bajer Elektryczne sterowanie zoomem, czyli zmianą ogniskowej. Może się to podobać, albo nie, ale jest to dość wygodne. Jeśli dodamy do tego chowany tubus obiektywu, uzyskujemy naprawdę kieszonkowy aparat – do wzięcia wszędzie, na przykład w kieszeni, lub damskiej torebce.
Dodatkowym plusem jest zakres: 16-50mm. Te dwa milimetry na krótkim końcu, jednak są nie do przecenienia.
Wadą natomiast jest dość silne winietowanie, które jednak jest łatwiejsze do skorygowania niż np. aberracje chromatyczne, które tu zbytnio nie dokuczają.
PODSUMOWANIE
Moim zdaniem, jest to bardzo udany aparat i choć można dyskutować o wyższości NEX 7 i potrzebie 24MPx, to ja wybieram „szóstkę". W codziennym używaniu, niewiele jest momentów, kiedy ujawnia się jakaś niedogodność, a program „złoty" jest tak uniwersalny i dobrze napisany, że wiele amatorów nie będzie potrzebować w codziennej praktyce innego.
I to tyle z pierwszych wrażeń.
O użytkowaniu, pracy z obiektywem E 55-210/4,5-6,3, oraz przejściówką LA-EA2, w następnym artykule.