Podziel się wrażeniami!
Dzięki uprzejmości Sony Polska, zawitała do mnie na pewien czas lustrzanka A58.
Ostatnio, jak pamiętacie, miałem przyjemność używania znakomitego kompaktu, jakim bez wątpienia jest HX-50. A wcześniej miałem w łapkach A99, co ustawiło mój obraz, jak powinien wyglądać, działać i być obsługiwany ulubiony aparat fotograficzny. Dlatego z pewną taką „nieśmiałością” zabrałem się za A58.
A58 to aparat fotograficzny nowej generacji lustrzanek opracowany przez Sony. Tak, z uwagi na wbudowane lustro, będę aparaty SLT nazywał lustrzankami. I to lustrzankami nowej generacji, choć lustro w nich ma za zadanie jedynie obsługę autofokusa. I nie zamierzam w związku z tym wymyślać karkołomnego nazewnictwa. – lustrzanka i już!
Wracając do naszych owieczek…
Pierwsze wrażenie – bardzo pozytywne, choć po wzięciu do ręki uznałem, że grip (uchwyt) mógłby być nieco wygodniejszy – między nim, a mocowaniem obiektywu jest dość ciasno, a sam grip za mało wystaje. Ale to taka drobna, subiektywna uwaga
Może mam duże dłonie, ale jak w miarę wygodnie trzymam grip, nie sięgam palcem wskazującym do przedniego pokrętła sterującego – aby nim operować, konieczne jest podtrzymanie korpusu lewą ręką a prawą tylko umowne „trzymanie”, by móc swobodnie sięgać zarówno do przedniego kółka, jak i tylnych przycisków, ale… w zasadzie tak właśnie się fotografuje.
Skoro jesteśmy przy guziczkach – jest ich całkiem sporo, jak na bardzo amatorską konstrukcję (A58, to w tej chwili najtańsza oferta SLT Sony na rynku).
Z tyłu , po lewej tradycyjnie przycisk menu, wygodnie obsługiwany kciukiem lewej dłoni.
Po prawej stronie wizjera, przycisk movie, dobrze umieszczony – właściwie nie sposób nacisnąć go przypadkiem (co nagminnie się działo w HX-50 i w pierwszych NEX-ach) – i w menu można go dezaktywować – plusik dla konstruktorów
Obok jest przycisk AEL, służący przy przeglądaniu zdjęć do zmiany widoku i przełączania zdjęcia/filmy, oraz do zmniejszania stopnia powiększenia.
Całkiem na prawo przycisk +/- (korekcja ekspozycji), służący też do powiększania obrazu.
Każdy z tych przycisków ma inny kształt, wyczuwalny pod kciukiem, więc trudno o pomyłkę gdy jest ciemno, lub nie chcemy odrywać oka od wizjera.
Dobra wiadomość – powiększone obrazy możemy zmieniać przednim kółkiem nastawczym (nie we wszystkich modelach to działało w ten sposób)
Poniżej, przy samym ekranie, przycisk Fn, przełączający ekran w tryb quick-navi, a raczej jego amatorską namiastkę. Funkcje i tryby pracy są zorganizowane dość logicznie w dwie kolumny – po prawej są funkcje odpowiadające głównie za ekspozycję i wygląd zdjęcia, po lewej zaś są umieszczone tryby pracy. Po użyciu Fn, widzimy sporo funkcji i trybów do ustawienia – krzyżakiem wybieramy funkcję, środkiem krzyżaka (AF) wchodzimy do jej zmiany i UWAGA - wyjść możemy na dwa sposoby:
- wciskając Fn – wówczas wracamy do quick-navi
- wciskając AF – wówczas wracamy do trybu zdjęć.
Przycisk Fn służy również do obracania zapisanego obrazu – obrót (zawsze w kierunku przeciwnym do wskazówek zegara) wykonujemy, naciskając AF.
Poniżej krzyżak – klasyka:
- lewo, tryb pracy, czyli serie, samowyzwalacz 2/10s, braketingi
- prawo, WB czyli balans bieli
- dół, efekty wizualne
- góra, sposób wyświetlania, DISP
Tu chwilę proponuję się zatrzymać – z rozmów z fotoamatorami wiem, że często nie korzystają z możliwości, które ten ( i nie tylko ten) aparat daje.
O ile serię zdjęć, czy samowyzwalacz, każdy rozumie i w miarę potrzeby używa, to bracketing jest traktowany trochę jak spuścizna po analogach – przecież w „cyfrze” to sobie wszystko w „lajtrumie” poprawię… A niesłusznie.
W A58 mamy do dyspozycji trzy rodzaje bracketingu:
- wykonujący automatycznie trzy ekspozycje
- wykonujący trzy ekspozycje, po trzech naciśnięciach spustu
- wykonujący jedną ekspozycję, ale zapisujący 3 ujęcia o różnym WB
Ekspozycje zapisywane są w ciągu normalna, ujemna, dodatnia.
Bracketing ekspozycji pozwala zapisać trzy zdjęcia z krokiem 0,3; 0,7; 1; 2; 3 EV*)
Bracketing balansu bieli zapisuje 3 ujęcia: normalne, zimne, ciepłe, w dwóch stopniach: Lo – małe różnice i Hi – duże różnice.
Funkcje bracketingu są godne polecenia, szczególnie dla osób, które nie lubią RAWów – łatwiej jest zapanować nad źle naświetlonym zdjęciem, ale również dla miłośników HDR, składanych ręcznie – wprawdzie przydałoby się nie 3, a dodatkowo 5, lub 7 ekspozycji, ale przecież to tylko bardzo amatorski sprzęt.
Balans bieli – to ta funkcja odpowiada za właściwą kolorystykę zdjęcia.
Tu jest w zasadzie wszystko do ustawienia J
Np. AWB – automatyczny balans bieli – często zdarza się, że automat trochę przekłamuje, np. zdjęcia w cieniu są zbyt niebieskie, albo w domu, przy żyrandolu zbyt pomarańczowe. Tymczasem… gdy wejdziemy w tryb regulacji Balansu bieli, wystarczy nacisnąć krzyżak jeszcze raz w prawo; pokazuje nam się koło, a właściwie kwadrat barw i teraz, patrząc w wizjer, lub na ekran, krzyżakiem regulujemy barwę do momentu, aż będzie właściwa. Zatwierdzamy przyciskiem AF i gotowe – kolorystyka zdjęcia będzie zgodna z naszymi oczekiwaniami.
Można oczywiście, zgodnie z instrukcją dobrać własny profil barwny dla konkretnego rodzaju oświetlenia. Będzie on zapisany jako niestandardowy.
Warto poeksperymentować z możliwościami ustawień Balansu bieli – pozwoli to na świadome korzystanie z oświetlenia o różnej temperaturze barwowej.
Efektów wizualnym nie ma potrzeby – tak sądzę – opisywać, gdyż wszyscy chyba wiedzą o co chodzi.
Pozostaje poz. DISP.
Cenne jest to, że można wybrać (w menu), które z informacji będą wyświetlane na ekranie lub w wizjerze (ustawienie jest niezależne).
Do dyspozycji mamy:
- wszystkie informacje
- brak informacji (czas, przysłona, ISO, +/-, są wyświetlane zawsze)
- histogram w PD
- graficzne przedstawienie działania migawki i przysłony
- (tylko na ekranie) podgląd wszystkich informacji, z histogramem, ale bez obrazu – do kadrowania wyłącznie przez wizjer. (szkoda, że na tym ekranie nie działa quick-navi…)
Przenosimy się na górę korpusu.
Po lewej stronie, jak tradycja każe, pokrętło trybów: jest PASM, tryb zielony i znakomity tryb złoty (i+), wyłączenie lampy błyskowej, sceny, panorama, efekt wizualny, T8, filmowanie.
Interesujący jest tryb T8. Zdjęcia są wykonywane w trybie ciągłym, do 8 zdjęć na sekundę. Zdjęcia są wykonywane w trybie inteligentnego zoomu x2. Są dwie możliwości: jeśli ustawimy autofocus jako ciągły - AF-C – aparat będzie stale ustawiał ostrość (czyli możliwe jest fotografowanie ruchomym obiektom), ale niezmienna będzie ekspozycja. Druga możliwość, to autofocus ustawiony jako AF-S (ostrość zostaje zablokowana po naciśnięciu spustu do połowy), za to możemy regulować przysłonę, a czas zmienia się automatycznie.
Trybu filmowania jeszcze nie ogarnąłem wystarczająco, by coś z sensem napisać (jestem jednak fotografem, nie filmowcem).
Na prawo od wizjera jest przycisk Finder/LCD – jak ktoś lubi ręcznie zmieniać sobie możliwość kadrowania ekran-wizjer (szkoda, że nie można sobie jakoś sensownie tego przycisku zaprogramować).
Dalej dwa guziki: zoom i ISO. ISO, podobnie jak +/- jest wklęsły, więc łatwo palcem wyczuć, który to.
Zoom to funkcja żywcem z kompaktów przeniesiona – umożliwia skorzystanie z zoomu cyfrowego – jak ktoś lubi, albo musi...
Od przodu znajdziemy jeszcze dwa guziczki – otwierający lampę błyskową w trybach nieautomatycznych i podglądu GO (głębi ostrości), który jest programowalny – możemy ustawić sobie na nim np. powiększenie obrazu, lub podgląd zdjęcia – czyli chwilowo usuwa wszystkie znaczki i opisy na obrazie.
W zestawie z aparatem znajduje się obiektyw 18-55/3,5-5,6 z silnikiem SAM nowej generacji.
Na wizjerze umieszczona jest stopka multi-interfejsu – do montowania lampy błyskowej i innych akcesoriów.
I kolejna dobra wiadomość - osłona muszli ocznej wreszcie zamocowana jest tak, że chyba samodzielnie nie wyskoczy i się nie zgubi.
Na koniec ogólnego opisu A58, dwie wiadomości: dobra i... też dobra
Ta też dobra (choć może nie dla wszystkich), to brak jakiejkolwiek współpracy z dotychczasowym (tzw. minoltowskim), wężykiem spustowym, oraz pilotem. Być może czujnik do pilota jest zbyt kosztowny, dlatego brak sterowania w ten sposób ( a szkoda). Jednak fotografujący A58 nie zostali pozbawieni możliwości wyzwalania migawki "bezdotykowo" - ten aparat współpracuje z wężykiem spustowym, ale nowej generacji. Nowy wężyk VPR1 podłącza się do gniazda USB Multi/Micro, ono w aparatach i kamerach Sony nazywa się teraz Multi Terminal. O co chodzi? O uniwersalność. O unifikację akcesoriów pomiędzy różnymi rodzajami sprzętu do obrazowania. Wężyk spustowy z czasów Minolty pasował tylko do lustrzanek i nie obsługiwał filmowania. Wężyk VPR1 można użyć na przykład z NEX-em 3n, z A5000, HX50, HX300, z niektórymi kamerami itd. Lista urządzeń kompatybilnych z tym wężykiem jest napradę spora. Czyli teraz jeśli mamy np. A58, HX50 i jakąś kamerkę możemy mieć jeden wężyk, którym nie tylko uruchomiy migawkę ale także włączymy nagrywanie filmów, czy zoomowanie. Czyli kolejny wspaniały drobiazg dany nam przez Sony, do którego trzeba się będzie przyzwyczaić.
Ale miała być też DOBRA wiadomość: A58 współpracuje z programem Remote Camera Control!
Wprawdzie nie ma podglądu na ekranie monitora, ale można ustawić parametrym wyzwolić migawkę, a nawet skorzystać z interwałometru!. Za to należy się nie tylko plus, ale gorące brawa, gdyż niewiele aparatów Sony ma taką funkcjonalność (A700, A850, A900 i chyba A99, ale nie jestem pewien) – nawet A77 tego nie potrafi!.
Zatem nie mając wężyka, i nie mogąc użyć pilota, zabieramy do kieszeni laptopa i długi przewód USB. Jak RCC zostanie wydany jako apka do smartfona, może będzie łatwiej – kabelek i można wyzwalać Albo, np. po WiFi. Sądzę, że któryś z kolejnych modeli "A", będzie to miał!
Brakuje mi jeszcze drobiazgu - modułu GPS. Ale wiem, że pisząc o tym, czegi mi w A58 brakuje, kreuję sobie wizję aparatu pozycjonowanego znacznie wyżej.
To tyle, jeśli chodzi o wrażenia z pierwszej zabawy A58.
Pomimo pewnych braków, które są naturalne w amatorskiej lustrzance, sądzę że się polubimy i w następnych odcinkach będą zdjęcia, czyli to, co tygrysy lubią najbardziej, oraz opis tego, jak mnie się jej używa „w praniu” czyli w plenerze i pewnie coś, z użyciem RCC, oraz o współpracy z zewnętrzną lampą błyskową i czy wartą taką dokupić.
Do następnego!
PS. Powyższy tekst został zmodyfikowany. Sądziłem, że A58 został pozbawiony wężyka spustowego w ogóle. Jednak jedno zdanie, na str. 108 instrukcji, wyjaśnia że nie miałem racji.
Zwrócił na to uwagę, jak zwykle czujny - Rafiki - dziekuję Rafał!