Podziel się wrażeniami!
Cześć,
W jaki sposób mogę ustawić w NEX-5, żeby widzieć na wyświetlaczu kadr, który będzie na filmie?
Po naciśnięciu REC kadr jest węższy w pionie od tego, co było widać przed naciśnięciem REC.
Niestety występuje to także przy ustawieniu formatu zdjęcia 16:9 - nieznacznie górna i dolna krawędź zostaje ucięta.
pzdr
PS - coś nie bardzo forum działa na Firefoksie 5.0 - nie mogłem się zarejestrować, a po logowaniu automatycznie mnie wylogowuje.
ale chyba przyznacie że lustrzanki miłay 24 /X36 i nie byłi nic innego, chyba że średni format, a kompakty też miały ten sam kadr więc jakby matryca byla taka sama dla wszystkich, no chyba że rosjanie zrobili taki kompakt co dzielił kadr na pół i było 72 foty,
Jeżeli chodzi o lustrzanki małoobrazkowe to tak, był tylko format 24x36. Ale dlaczego tylko się ograniczać do lustrzanek małoobrazkowych? Przecież sam napisałeś, że był średni format. I tam też były lustrzanki. Były lustrzanki o konstrukcji "klasycznej" (tylko większe z racji większego elementu rejestrującego), były lustrzanki o budowie modułowej, były lustrzanki dwuobiektywowe z nieruchomym lustrem (tyle, że nieprzepuszczalnym. A jeżeli chodzi o formaty elementu rejestrującwego to też było ich bardzo dużo - od wielkiego formatu na tzw. szitki, poprzez film zwojowy, film małoobrazkowy, film 110, mikrofilm. I na każdym rodzaju nośników wyróżniano po kilka formatów. Więc fotografia analogowa w ilości "wielkości" elementów rejestrujących nie różniła się wcale od fotografii cyfrowej a być może formatów było więcej.
A wracając do ogniskowej to tu nie nastąpiły żadne zmiany bo to matematyka i optyka więc nie miały prawa zajść zmiany. A najłatwiej wytłumaczyć to właśnie na podstawie aparatu średnioformatowego o budowie modułowej. W fotografii cyfrowej masz jeden obiektyw i zmieniasz korpus na taki, który ma inną powierzchnię matrycy. Ale różnią się tylko powierzchnią matrycy, wszystkie inne elementy konstrukcyjne i odległości są takie same dla różnych korpusów tego samego systemu (np Sony A99 i Sony A77). Podobnie w aparacie średnioformatowym (np. Mamiya RB67). Obiektyw i korpus jest ten sam a zmieniasz tylko element rejestrujący. I niezależnie, jaki element podepniesz to zawwsze obiektyw podpięty będzie miał taką samą ogniskową. A przecież wtedy konstruując taki aparat było wiadomo, że obiektyw może pracować z różnymi wielkościami elementu rejestrującego. Dlaczego więc nikt nie napisał na obiektywie różnych wartości ogniskowych dla różnych wielkości elementu rejestrującego? Bo ogniskowa nie jest zależna od elementu rejestrującego.
Gdy kupujesz obiektyw to nie prosisz o obiektyw 50 mm do aparatu APS-C lub do aparatu z matrycą FF. Prosisz o obiektyw o ogniskowej 50 mm.
Ludzie dziś nie znają pojęcia kąt widzenia. Dlatego do określenia obiektywu wymyślono tzw. ekwiwalent jak dla FF zakładając, poniekąd słusznie, że w dobie upowszechniania się fotografii dużo ludzi miało do czynienia z aparatami małoobrazkowymi. A co gdy Ty jesteś starym fotografem, starej szkoły, nie fotografowałeś nigdy aparatem małoobrazkowym? Nie korzystałeś z matrycy FF? Tobie taki przelicznik nic nie powie. Obiektyw o ogniskowej 50 mm staje się obiektywem o ogniskowej 75 mm? Przecież Ty korzystając wyłącznie z aparatu na film zwojowy o formacie klatki 6x7 (np.Mamiya RB67) wiesz, że obiektyw o ogniskowej 50 mm to obiektyw szerokokątny. Ale i obiektyw o ogniskowej 75 mm dla Ciebie był obiektywem szerokim (szerszym od standardu, który dla formatu 6x7 wynosi 90 mm). Więc takie przeliczenie dla Ciebie nie ma sensu. Ale jeżeli ktoś określi, że obiektyw 50 mm podpięty do aparatu z matrycą APS-C to obiektyw wąskokątny, krótki teleobiektyw to już jesteś w stanie sobie wyobrazić, czy go potrzebujesz czy nie. Czyli określenie kąta jest zmienne w przypadku zmiany wielkości elementu rejestrującego a nie ogniskowej.
masz rację, ale przelicznik właśnie pokazuje w jakiej matrycy ile mamy ogniskowej, choć 50 zostanie 50, to jakby w aps będzie miał niby 75, to ma swoje wady i zalety bo w ff więcej "zobaczy" taki obiektyw a w aps mniej, z drugiej strony w aps w niektórych obiektywach jest mniejsze winietowanie, badz całkiem zanika, ja już długo robię zdjęcia jeszcze jak wspomniałem za analoga, ale az tak bardzo sie nie zagłębiałem dawniej miałem zenita i dwa obiektywy, to na tamte czasy mi wystarczałoo, zwłaszcza że zenit miał bardzo dobrą optyke i jasną, a drugi to był 70 -200 carl zeiss wieć na młodego chlopaka i jego możliwości to pełny wypas, zwłaszcza, że fotografia dawniej była sporo droższa, chodziło mi o to że dawniej kupowało sie film 24X36 i wszystko było niejako tak samo, a aparatów czy fotografów z innymi formatami nie znałem, więc stąd też dzisiaj stało się to pwszechniejsze i dla osób, które nie maja takiej styczości z prawdziwymi profesjonalistami, jest teraz więcej formatów, gdyż teraz niemal każdy ma znajomego co ma jakiś kompakt, aps, czy ff,
Wstawiam tu odpowiedź piotruso, który ma problem z dostępem do forum.
Widzę, że Cię nie przekonam. Widzę, że wiesz o co chodzi tylko źle to nazywasz. I stąd całe nieporozumienie.
Ale OK, zostawmy to.
Jeżeli jeszcze ktoś jest zainteresowany tą sprawą, rozwiązaniami i tłumaczeniami skąd wszystko się bierze to krótko i już wyrzucam wątek do śmieci.
Popełniłem taki rysunek:
http://img28.imageshack.us/img28/4750/schematnd.jpg
(nie jestem w stanie ani dodać jako oddzielnego rysunku ani jako link ani jako nic, jeżeli zacznie coś tu działać to poprawię)
Na rysunku są przedstawione odwzorowania tego samego obiektu na matrycy o wielkości FF (pierwszy przykład) i matrycy wielkości APS-C korzystając z tego samego obiektywu. I co to wyjaśnia? Już piszę.
Ponieważ ogniskowa jest taka sama więc skala odwzorowania będzie taka sama w przypadku obydwu aparatów (z różnej wielkości matrycami). Tylko, że w aparacie z matrycą FF obraz w całości zmieści się na matrycy a w przypadku aparatu z matrycą APS-C obraz będzie obcięty gdyż kąt widzenia tego obiektywu przy zastosowaniu go z matrycą APS-C się zmieni (kąt między czerwonym promieniem określającym maksymalny punkt, który zostanie odwzorowany na matrycy a czarnym będzie mniejszy niż kąt pomiędzy czarnymi promieniami w rysunku pierwszym). Kąt widzenia się zmienia. Ogniskowa nie.
I jeszcze jedna definicja: ogniskowa obiektywu wyostrzonego na niskończoność jest równa odległości od matrycy do środka optycznego obiektywu. I teraz - mocowanie obiektywu i w aparatach FF i w aparatach APS-C jest w tej samej odległości od matrycy (tzw. register distance np dla mocowania Sony / Minolta A wynosi 44,6 mm - stąd możliwe jest stosowanie obiektywów minoltowskich w aparatach Sony bez instalowania żadnych przejściówek). Jeżeli mam ten sam obiektyw i przekładam go z aparatu z matrycą FF do aparatu z matrycą APS-C to środek optyczny tego obiektywu się nie zmienia (przecież to cecha tego obiektywu). Więc jeżeli w aparacie z matrycą FF i z matrycą APS-C odległość od matrycy do środka optycznego obiektywu wyostrzonego na nieskończoność jest taka sama to i ogniskowa musi być taka sama. Inaczej się nie da. Takie jest prawo fizyki (i jej dziłu - optyki).
I to tyle.
no wiem o co chodzi, ale to nie jest takie ważne najważniejsze robić fajne fotki, ale dzieki za wyjaśnienia
własnie dobry przykład, kiedyś chciałem sobie kupić rybie oko, bo widzi 180 stopni a na aps 110 więc już to chyba ma mniejszy sens, gdyż traci sporo z pola widzenia,
Dzięki Karol :smileyupup:
fotoandreq wrote:
własnie dobry przykład, kiedyś chciałem sobie kupić rybie oko, bo widzi 180 stopni a na aps 110 więc już to chyba ma mniejszy sens, gdyż traci sporo z pola widzenia,
Słyszałeś o tym, że na APS-C są dedykowane obiektywy fisheye, które zapewniają duży kąt widzenia?
Np. Manualny Samyang 8/3.5 albo Sigma 10/2.8 HSM.
a tego nie slyszałem, przeczytałem gdzieś o kącie widzenia i stwierdziłem, że to nie mam sensu póki mam aps